poniedziałek, 16 czerwca 2014

Czytanie książek...Taka sytuacja.

Dziś zupełnie inny temat...
Włączyłam wczoraj telewizję i co słyszę? Dyskusja o czytaniu,o popularności książek w wydaniu papierowym (albo jej braku )...więc nie przełączam i słucham z zaciekawieniem.
Mądry Pan z telewizji wyjaśnia czym w dzisiejszych czasach jest "rodzina inteligencka".Kiedyś wszyscy wiedzieli że aby taką rodziną być trzeba być po studiach i takie tam...a dziś już nie!
Teraz wyznacznikiem jest czytanie książek.Jeśli choć jedna osoba w rodzinie czyta-może się śmiało nazwać "Rodziną inteligencką". UFFFF....Kamień z serca-jesteśmy rodziną inteligencką.Bo to zawsze jest miło być taką rodziną niż jakąkolwiek inną!
A teraz serio....Czytanie pamiętam od dzieciństwa.Moja Mama dużo nam czytała co wieczór i jakimś nieznanym mi sposobem przekonała ze lekturę należy przeczytać w całości a nie streszczenie.
Kupuję książki,bo wolę mieć nowe,własne niż wypożyczone i uwielbiam ich zapach.Egoistycznie ich nie pożyczam bo albo "znikają" na zawsze albo wracają z zagiętymi stronami czego szczerze nienawidzę.

Jeśli chodzi o książki dla dzieci-Jesteśmy na etapie ostatniej części "Magiczne Drzewo,Gra"
Autor (Andrzej Maleszka) zapewnia że można czytać każdą część osobno-nie znając poprzednich części
ale z doświadczenia powiem że lepiej przeczytać po kolei...
Wszystkie części rzeczywiście zgodnie z obietnicą autora są pełne niespodziewanych zwrotów akcji.
Magiczne przedmioty,pojazdy,czary i magia w formie która "nie straszy".
Nieustająco coś się dzieje co przy literaturze dziecięcej jest niezmiernie ważne.
Książki nie są na pewno"usypiaczem" gdzie po kilku stronach będziesz mieć śpiące dziecko,przykrywasz kołderką,gasisz lampkę i całujesz w czółko ...
Też jestem zaciekawiona jak tym razem powieść się zakończy :-)


Dużo czytam i dużo czytam mojemu dziecku.Trochę to czasem denerwujące- zmęczona po całym dniu mam ochotę usiąść w spokoju kiedy zza ściany słyszę:
"Maaaamooooooooo...zęby umyte! Książka!!!!!"
No cóż,chciało się mieć dzieciaka to teraz mu czytaj-myślę... i czytam.
Korzyści z tego większe niż moje wieczorne zmęczenie.Po pierwsze nie ma zasypiania przy bajce w TV.
Po drugie-słownictwo którego używa mój syn nieraz wprawia mnie w osłupienie.
-...a skąd ty znasz takie słowo-pytam
-Mamo,to było w książce przecież....
Po trzecie i najważniejsze-WYOBRAŹNIA i chciałabym żeby nigdy jej nie zatracił.
Jak powiedział Einstein "Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy” i nie jest to stwierdzenie bezpodstawne.
Od wyobraźni zaczyna się wszystko.

Sama jestem w połowie "Einstein.Jego życie,jego wszechświat" Walter Isaacson.


Oderwać się od niej nie mogę.Mnóstwo faktów z życia prywatnego i trochę fizyki w zrozumiałym języku.
Miałam o Einsteinie zupełnie inne wyobrażenie.Okazuje się że zupełnie mylne...
Ze względu na fryzurę-przykleiłam mu łatkę szalonego naukowca,a okazuje się że nie miał w dzieciństwie przyjaciół,że nie mówił do 4 roku życia i ze wcale nie był Austriakiem tylko Niemcem.
Nie chcę opowiadać bo książka jest warta przeczytania...ale zaskoczyło mnie jego podejście do kobiet,do córki której nigdy ....przeczytajcie sami :-)
Świetna i zaskakująca treść...Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz